piątek, 23 maja 2014

Dobry, ciepły czas :)


Za dużo tym razem pisać nie będę, bo też nic nowego się u nas nie dzieję. Stabilnie jest :) zdrowo! nie licząc kataru, który dzieci mają już od miesiąca i póki Ben chodzi do przedszkola, to raczej już tak pozostanie ;) 

Od kilku tygodni jest bardzo ciepło, korzystamy ile wlezie, szczególnie z odpływów. Nie dość, że pięknie, ciepło, to jeszcze piasku mnóstwo :)














Teraz kilka zdjęć z Birling Gap, jednego z piękniejszych miejsc na ziemi, to na pewno :)






a piękne okoliczności przyrody wyzwalają w człowieku wolność! :)


 Teraz trochę spacerowo-ogrodowo- grillowych klimatów











Burzę mieliśmy wczoraj! i to taką dość porządną, trwała tak z 20 min i buczała dość groźnie. Ben był w przedszkolu, więc byłam w domu sama z Niną, a piszę o tym dlatego, bo miałyśmy razem super, burzowy czas, pierwszy taki dla Niny :)  Siedziałyśmy przy oknie, Nina tak mocno się przytulała, ciągle dawała mi buziaki :) Nie bała się nic a nic, po każdym błysku krzyczała "jeście jaz!" Cudownie było i wyjątkowo wzruszająco dla mnie, sama nie wiem czemu.  Zdjęcie nam aparat zrobił, żeby pamiętać :)


I jeszcze krótki filmik



A na koniec pierwszy występ mojego ulubionego zespołu :)



Pozdrawiam zaglądających :)

wtorek, 13 maja 2014

Majowe wieści

Znowu mnie brak weny dopadł, a szkoda, bo fajne rzeczy się u nas dzieją i bez opisywania na pewno zapomnę :/  Nie fajne zresztą też, Nina znowu zaliczyła infekcję migdałków i uszu i jak zwykle zaczęło się w weekend. Ponoć u Niny to wszystko powiązane jest z ząbkowaniem i chyba coś w tym jest, szkoda tylko, że zawsze kończy się to antybiotykiem :(  Tym razem żadne czekoladowe jajka, czy inne łakocie nie pomogły, Nina za nic w świecie nie chciała pić tego lekarstwa. Pomógł Ben :) Kupiłam mu jakiś syrop na odporność, a on uwielbia wszystkie syropy, więc kiedy Nina widziała, że Benek pije, od razu przychodziła po swoją porcje :) Po kilku dniach poczuła się lepiej, ale tylko na jakieś 2 dni, potem znowu zaczęła gorączkować, budzić się w nocy i tak jest w sumie do tej pory.Zęby?.  Niedospana jestem dość, zazwyczaj jest tak, że w środku nocy przenoszę Benka do nas do łóżka, a sama idę spać z Niną do łóżka Benia. Ona mnie tak zawsze słodko, cichutko woła "maaamiiii, maaamiiii" i kiedy przychodzę do niej i pytam: Ninuś, chcesz spać ze mną?, ona mówi: okej. Wyciągam ją z łóżeczka, a ona wtedy mówi/wykrzykuje: tadaaam! Dzieje się to zazwyczaj tak ok 2-3 w nocy ;) Kładziemy się razem a wtedy ona zaczyna wymieniać, kto leży w łóżku i mówi: tu mama, tu nina, tam miś. Powtarza to tak z 10 razy. Następnie daje mi do całowania różne części ciała: ręce, nogi, szyjkę, policzki. Najdłużej każe całować swoje stopy i szyję- z dwóch stron. Cały proceder to zazwyczaj jakieś pół godziny, po czym Nina zasypia :) aaa, jeszcze powtarza kilka razy: mogę tulu tulu? I wtedy się tulimy :) Niesamowite są te nocne pobudki z nią, zmęczona jestem bardzo, ale cieszę się tymi momentami. 
Jej ostatnio ulubione zdanie to właśnie jest: mogę tulu? Cwaniara wykorzystuje to, żeby ją brać na ręce, ale nikt nie jest w stanie się jej oprzeć :)  
Jest wciąż królową dramatu, płacze, obraża się w ciągu tygodnia więcej razy, niż Benek przez całe jego życie chyba ;) Mam nadzieję, że to można zaliczyć do buntu dwulatka, bo jeżeli  czeka nas mocniejsza fala, to może być bardzo ciężko ;)

Zdjęć niewiele ostatnio







Przez ostatni tydzień mieliśmy też przemiłego gościa w domu. Natalia, przyjaciółka Pauli przyjechała na wakacje :) Gdybym kiedykolwiek miła wskazać profil idealnej niani dla dziecka, to nie miałabym wątpliwości :) Nina z Beniem do tej pory ją wspominają, a wyjechała już kilka dni temu. Mam nadzieję, że jeszcze do nas wpadnie :)


Teraz trochę o Benku :) Jego zdanie ostatnio ulubione, z przedszkola wyniesione to: You talk all the time: blah, blah,  blah. Cwaniak, przygaduje tak głównie Pawłowi, jak ten chce mu coś wyjaśnić. 
Poza tym niejadek z niego się zrobił, gdyby mógł jadłby głównie warzywa- brokuła, marchewkę, kukurydzę. Nie lubi mięsa żadnego w sumie, ziemniaków i makaronu czy ryżu też nie bardzo. Lubi za to owsiankę  i wszystkie inne płatki śniadaniowe z mlekiem, albo jogurty. (Nina oczywiście na odwrót- lubi wszystko, je wszystko i dużo ;))
Ulubiona zabawa to wciąż klocki, duplo. Benek super rzeczy tworzy, ostatnio labirynty dla kulek. 



Benek uwielbia oglądać marble, np coś takiego:



Nie rozumiem tego w ogóle, jestem w stanie patrzeć na to góra 1 minutę, a on całą godzinę może śledzić te kulki. Ostatnio trochę wyluzował i przerzucił się na minecraft ;)




 Oboje za to bardzo lubią bajkę Paw Patrol, o pieskach, które pomagają w potrzebie :)



Ben już kilka razy obronił Ninę na placu zabaw, kilka dni temu jakiś chłopczyk wepchnął się przed nią na zjeżdżalni, Nina nawet nie specjalnie była tym urażona, ale Benuś zaczął ją przytulać i mówić: nic się nie stało, nie płacz, wszystko ok. Po czym tonem wrogim w kierunku tego chłopaka: To moja siostra!

:)

To by było na tyle w sumie, pierwotnie mieliśmy od 2 tygodni być już na wakacjach, podziwiać wiosenne wróblinowe burze.. :) Ale sprawy urzędowe nas pokonały i akt urodzenia Niny dopiero teraz się zrobił, a jeszcze musi poleżeć w Jastrzębiu w USC na półce 3 tygodnie, żeby się uprawomocnił. Najlepsze w tym wszystkim było to, że przez jakiś czas usc nic nie mógł zrobić, bo konsulat w Londynie przysłał im nasz akt małżeński w języku polskim i angielskim, a oni potrzebowali tylko w języku polskim, więc musieli pisać do innego urzędu o przysłanie takiego aktu. Pomijając już fakt, że ten urząd sam od siebie wystawił nam taki dwujęzyczny dokument. Polska love :)