poniedziałek, 30 listopada 2015

Listopad


- Uwielbiam odkąd pamiętam, ulubiony miesiąc, ulubiona pora. Blisko Świąt, ale jeszcze nie za blisko ;) Deszczowo, mrocznie, ale jeszcze nie bardzo zimno.  Zaczyna się picie hektolitrów gorącej herbaty, długie wieczory, filmy, gry :) Za oknem wiatr, deszcz, a my razem :)
Uwielbiam.

W tym roku wyjątkowo miło nam się ten miesiąc zaczął, bo odwiedziła nas Wróblina! a przynajmniej jej część- Ania i Franek :) Było nam z nimi miło, sympatycznie i bezproblemowo, ja lubię zresztą dużo osób w domu, więc tym bardziej się cieszyłam :)









 Mam nadzieję, że wkrótce powtórzą ta wyprawę :) i wybiorę się znowu z Anią do pewnego, wyjątkowego pubu w Brighton, na wspomnienia którego, jakoś nie mogę przestać się śmiać :)

W listopadzie też, akurat w czasie, w którym przyjechali nasi goście, zaczęłam pracę! Mija miesiąc właśnie i myślę, że nie mogłam lepiej trafić. Pisałam już trochę o tym wcześniej, wciąż jestem asystentem nauczciela, organizuje dzieciom czas przed i po szkole, robie im śniadanie i przekąski. Czasami bywa tak, że prawie całe popoludnie gram w monopol lub chińczyka :) Ostatnio jedna dziewczynka robiła mi warkocze i inne wymyślne rzeczy z włosów ;) Bywają też zajęte i nieco stresujące dni, ale jest naprawdę super. Jedyny wysiłek jaki muszę włożyć, to wstać o tej 7 rano ;)



26.11 zdobyliśmy z Pawłem dyszkę w małżeństwie naszym. DZIESIĘĆ LAT! kurcze, kiedy? jak?
Cały rok wyczekiwałam tej daty, miałam w planach zrobić coś wyjątkowego. Zrobiłam- zachorowałam ;) Przeleżałam w łóżku cały czas między ranną a popołudniową zmianą.. :/
Wieczorem za to oboje sobie zrobiliśmy wspaniały prezent- obejrzeliśmy mieszkanie, do którego jak nic nie stanie na przeszkodzie, wprowadzamy się już za 2 tygodnie!

I tak kończy się ten miesiąc, jutro grudzień! za kilkanaście dni przywitamy babcię Wiesię i już nie puścimy! Spędzimy Święta w wyjątkowym gronie i w nowym miejscu. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko poszło po naszej myśli :)

Na koniec kilka zdjęć z mgłą ;)











niedziela, 22 listopada 2015

O październiku



Też było ciepło, jesień w tym roku wyjątkowo nam odpuściła wiatrów i deszczów :) Była też pierwsza przerwa w szkole i przedszkolu, fajnie było nie wstawać rano, tym bardziej, że dzieci są coraz bardziej samodzielne i nie trzeba wstawać wtedy kiedy one ;) Ben robi sobie i Ninie śniadanie, oglądają bajki, bawią się, rzadko już kłócą czy biją ;)







Nina dostała swoje pierwsze zaproszenie na urodziny, od kolegi z przedszkola. Było w temacie halloween- a tego wydarzenia Nina jest wielką fanką! Bardzo była szczęśliwa :) Jak widać na zdjęciach- integrowała się z grupą, bez mojego namawiania czy zachęcania.




W domu też zrobiliśmy dzieciom takie mini halloween, ukryliśmy w ogrodzie świecące balony, do których przyczepiliśmy woreczki ze smakołykami :) Kiedy było już ciemno poszliśmy na poszukiwania. Super było!


Ciasteczka tematyczne też zrobiliśmy, wyszły przepyszne, ale zarówno Ben jak i Nina nie chciały nawet ich dotknąć, nie mówiąc o zjedzeniu :D


W październiu też Ben miał swój pierwszy dzień "fanatyzyjnej skarpetki", chociaż nie bardzo wiem, czy dobrze to tłumacze ;) Generalnie chodziło o to, żeby ubrać do szkoły jakieś fajne skarpetki, przy okazji zapłacić funta i wesprzeć jakąś organizacje charytatywną :)
Super dzieciaki wyglądały na boisku w swoich mundurkach i takich skarpetach :D
Ben miał rekiny jedzącego jego nogi :)



Miesiąc zakończył się wizytą w szpitalu, Nina obudziła się w nocy z okropnym kaszlem, który już słyszeliśmy pare lat temu w wykonaniu Bena. Do szpitala dotarliśmy na 1 w nocy, przy pierwszym badaniu Nina dała taki popis histerii, że sama pielegniarka była w szoku. My też ;) Potem już było lepiej, dzielna była niesamowicie. Szybko i profesjonalnie się nią zajęli.
Podobnie jak w przypadku Bena, Ninie krup się przytarfił, czyli takie poważniejsze zapalenie krtani. Dostała szybko sterydy i po paru minutach już było lepiej.


Jestem bardzo zadowolona z opieki medycznej jaką mamy tutaj my i nasze dzieci :)

piątek, 20 listopada 2015

O wrześniu





Było ciepło, bardzo nawet :)
Ben zaczął pierwszą klasę, nowa sala, nowa nauczycielka. Obyło się bez problemów, świetnie się zaaklimatyzował :) Nina z kolei od września poszła do przedszkola i tu mamy już całkiem inną historię, albo raczej histerię ;) Pierwszy tydzień to był jakiś koszmar. Wszystko było ok do momentu wejścia do przedszkola, potem zaczynała się rozpacz, krzyk, płacz. Tak mocno się mnie trzymała, że musiałam siłą ją od siebie odrywać. Mieszane miałam uczucia- co do tego odrywania, ale chyba nie było innego wyjścia- tak wolę myśleć. Kiedy po nią przychodziłam była już szczęśliwa i radosna i mówiła, że znowu chce przyjść. Po czym, kolejnego dnia znowu płacz, który słyszałam będąc już prawie koło domu. Tak było przez tydzień, bardzo ciężki tydzień i dla niej i dla mnie. Po tych pierwszych kilku dniach, wszystko się zmieniło, tak po prostu. Weszła do przedszkola, do swojej sali, dała buziaka i poszla uśmiechnięta do dzieci. I tak jest właściwie do teraz, chociaż bywają takie dni kiedy jest mniej pewna i kryje się za moimi nogami. Podejrzewam, że chodzi o to która pani akurat jest w sali. Nina ma dwie swoje ulubione i tych trzyma się najbardziej. Deanna i Bethany :). Jakiś czas temu z przyczyn, o których napiszę potem, musieliśmy Ninie wydłużyć godziny w przedszkolu, jednego dnia zaczyna o 8, nie jest wtedy w swojej sali, tylko z maluchami i akcja rozpacz rozpoczęła się na nowo, po 3 tygodniach przeszło :) Ta dziewczyna ewidentnie nie lubi zmian.
Teraz plusy tego wszystkiego- czyli przedszkola- Nina zmieniała się bardzo! Jest odważniejsza, nie boi się już innych dzieci, nie ucieka przed nimi w panice. Na placu zabaw też potrafi się bawić już bez nas obok, przestała się wstydzić. Całkiem inne dziecko pod tym względem :) Ma tam już swoich ulubionych kolegów, bo z dziewczynami raczej się nie trzyma za bardzo. Bawi się z nimi w superhero, w psi patrol, lego. Jak tylko wchodzi do sali, to się pytają, czy przyniosła jakieś zabawki :) Dzieli się wszystkim bez problemu, ostatnio nawet na boisku szkolnym ze znajomymi Benia się bawiła :) Wcześniej uciekałaby przed nimi gdzie pieprz rośnie ;)
Akcja przedszkole zakończona sukcesem, było warto, mimo bardzo ciężkiego początku. Teraz przed nią występ w pierwszych jasełkach, będzie przebrana za króla, bo na widok stroju aniołka wpadła w rozpacz. Jedyna dziewczyna- król, najpiękniejszy król na świecie :) Robimy zakłady, czy w ogóle wejdzie na scene ;) Relacja w grudniu :)
To by było na tyle wrześniowych zdarzeń, przedszkole zdominowało wszystko.
Aaaaa i jeszcze coś, na urodziny zrobiłam sobie prezent i dostałam pracę :) 29 września dokładnie miałam rozmowę, więc takim miłym akcentem skończył się nam ten miesiąc. Zostałam asystentem nauczyciela, u Benia w szkole żeby było ciekawiej. Zajmuje się dziećmi na świetlicy przed i po ich lekcjach :) Jest super, chodziaż o tym więcej napiszę w listopadowym wpisie :)
A teraz trochę zdjęć wrześniowych


















poniedziałek, 19 października 2015

Już jest :)

Długi filmik się zrobił, piosenkę musiałam zapętlić niestety, mam nadzieje, że to nie przeszkodzi w ogólnym odbiorze ;)

Tęsknimy za wami :)



niedziela, 18 października 2015

Lepiej późno, niż później ;)

Zeszło się konkretnie tym razem, jakoś te dni szybko mi mijają, no i działo się też wiele.
Udało mi się pierwszą część tego co zamierzałam zrobić- filmik ze zdjęć. Chciałabym jeszcze zrobić filmik z filmików ;) :D, ale to jak ogarnę windows 10 pod tym względem ;)

Mieliśmy cudowne wakacje- jak zwykle :) Dziękujemy wszystkim, którzy się do tego przyczynili :)


sobota, 8 sierpnia 2015

O Beniu głównie :)


Nasz wspaniały chłopak skończył swój pierwszy rok w szkole! Dostał swoje pierwsze świadectwo, wypadł mu pierwszy ząb, uczestniczył w swoim pierwszym dniu sportu, zaliczył pierwsze lekcje pływania i dostał pierwsze wyróżnienie od dyrektora! Ale po kolei :)

Obawiałam się, jak chyba każdy rodzic, tak naprawdę do momentu otrzymania raportu ze szkoły, nie byłam pewna jak Ben w tej szkole sobie radzi. Przynosił jakies naklejki, nagrody, ale chyba wszystkie dzieci takie rzeczy motywacyjne dostają ;) W każdym razie w końcu dostaliśmy ten raport, coś jak ocena opisowa w klasach 1-3 w polskich szkołach. Pięknie tam o Beniu napisali, we wszystkim jest na oczekiwanym poziomie, a w kategorii Technologia oczekiwany poziom, przekracza :) Przekracza na tyle, że jego wiedza o trzęsieniu ziemi, czarnej dziurze, tornadach, tsunami sprawiła, że Ben poszedł do gabinetu dyrektora po specjalne wyróżnienie :) Mógł też sobie wybrać małą nagrodę, a do tego wszystkiego został wymieniony w liście, który co tydzień ze szkoły otrzymujemy :) Nie wiedziałam, że to taka ważna sprawa, dopóki jedna z nauczycielek tak emocjonalnie nas o tym poinformowała :)



Dumy dodaje fakt, że Ben to pierwsze i jedyne dziecko w klasie, które takie wyróżnienie otrzymało :)

Brawo!!

A tu, Ben w pierwszym i ostatnim dniu w szkole


i kilka zdjęć w szkolnym mundurku :) i bez zęba pierwszego :) Dokładnie 12 lipca, czyli w jego 5.5 mini urodziny się to stało. Swoją drogą to był  pierwszy ząb, który też mu wyszedł.





Teraz trochę o dniu sportu, znowu się martwiłam, bo wydawało mi się, że Ben sportowym typem raczej nie jest. Ma dosyć długie nogi i jak biega, to trochę mu się plączą ;) Do tego szybko się poddaje i zniechęca, jak tylko ktoś go wyprzedzi, to od razu się zatrzymuje i nie ma siły biec dalej. Żadna z tych rzeczy miejca nie miała. Jego długie nogi okazały się pomocne, rozwijały naprawdę duże prędkości  i wygrał 4 z 5 swoich konkurencji! Strasznie lubię być przez niego zaskakiwana :) Na szybko zrobiłam mini filmik z kilku wyścigów.


Mało brakowało, a Ben uczestniczyłby też w swoim pierwszym Dniu Pirata. Zatrzymała nas jelitówka :/  Szkoda, bo strasznie się cieszył i strój miał super. Udało mi się zrobić kilka zdjęć dzień wcześniej, Nina oczywiście też się załapała i na strój i na zdjęcia (na jelitówkę od Benka też ;))















Ben, jak już pewnie wiecie, interesuje się różnymi zjawiskami, jego wiedza na temat np trzęsienia ziemi, czy czarnej dziury, albo tsunami, jest naprawdę imponująca. Czas, który ma przeznaczony na granie, zazwyczaj wykorzystuje na ogądanie programów naukowych, wyjaśniających skąd te zjawiska się biorą. My go wspieramy oczywiście, Paweł zrobił mu z butelek coś, z czego można zrobić wodne tornado. Zrobiliśmy ten wulkan, a z koców bawimy sie  w tsunami ;) Jedząc naleśniki, Ben tak je rozrywa, żeby pokazać jak wygląda trzęsienie ziemi ;)


Na koniec zdjęcia z wypraw, wydarzeń różnych :)



















Zdjęcie poniżej pokazuje ulubioną zabawę Niny- Wielki kurczak. Ona właśnie tym kurczakiem była, który spał, zadaniem Pawła i Bena, było jej obudzenie. Kiedy kurczak się budzi, zaczyna gonić tych, którzy go obudzili ;) Zdjęcie średnio wyraźne, ale sytuacja tu przedstawiona szczególnie mi się spodobała :)














Przy okazji pierwszych razy, to na taki tez Nina się załapała- była w przedszkolu! sama, przez godzinę adaptacyjną tylko, ale sama!  Czekaliśmy przed przedszkolem na jej krzyki i płacz, ale na szczęście się nie doczekaliśmy :) Podobało jej się! nie chciała wracać do domu :) Oczywiście przez ten czały czas bawiła się tylko z panią, bo dzieci wciąż panicznie się boi, ale pod koniec pozwoliła nawet kilku chłopakom stać obok niej, a to już sukces ;)  Ona wciąż mało dziewczyńska jest, więc woli towarzystwo dzieci, które bawią się robakami, super bohaterami, autami, klockami itp. Jedna dziewczynka probowała tam do niej się zbliżyć, ale przebrana była za księżniczkę, więc... nie wyszło ;)





To na tyle by było. Za jakieś 19 godzin ruszamy, więc czas pakować manatki! Trzymajcie kciuki, proszę, żebyśmy szczęśliwie do was dotarli :)

Do zobaczenia! :)