wtorek, 4 listopada 2014

To był dobry miesiąc, czyli przegląd października


Była super pogoda, był dobry czas i dużo pięknych chwil :)
Na początek coś o naszej wizycie u Benia w klasie. Taką okazje mieliśmy, żeby pobyć z nim przez pierwsze pół godziny. Zobaczyć jak wygląda sala, zobaczyć jego książkę, w której nauczycielki zapisują jego szkolne przygody :) Ben z dumą pokazywał nam każdy kąt, pokazał jak i w co bawi się na zewnątrz. Widać, że był bardzo szczęśliwy, że mogliśmy to wszystko zobaczyć :) Przy okazji jego zabawy na podwórku dowiedziałam się od jednej z nauczycielek, że Benek jest najlepszy w klasie w sprzątaniu po zabawie (co?!) :D Przynosił co prawda jakieś naklejki, co nagrodą za pomoc były, ale nie wiedziałam, że ta jego pomoc aż taka intensywna ;) Teraz czas, żeby przeniósł te swoje umiejętności na domowy grunt i będzie idealnie :)
W poprzednim wpisie wspominałam, że Ben ma ambiwalentne odczucia co do szkoły, że były dni, kiedy nie chciał tam iść w ogóle. Po kilku dniach wszystko się zmieniło, nikt nie wie dlaczego, nikt też nie wie, co tą jego chwilową niechęć spowodowało, ale najważniejsze, że minęło :) Ben do szkoły zaczął chodzić z wielką radością i uśmiechem :)
Przynosi też stamtąd dużo pochwał, głównie za czytanie i wybieranie zdrowych opcji, chyba o jedzenie chodzi. Nie dziwi mnie to w ogóle, bo oprócz warzyw i słodyczy, to Ben nie za dużo rzeczy lubi, a że w szkole słodyczy nie dostają, to wiadomo już co tam wyjada ;) 
Co do czytania, pisania, to nie spodziewałam się w ogóle, że tak dobrze mu to iść będzie. Pięknie potrafi już przeczytać krótkie, proste słowa, bardzo szybko zapamiętuje. Pisze też już dosyć dobrze, ponoć potrafi napisać w szkole na tablicy dużo imion swoich kolegów. Gdyby tylko nie denerwował się tak szybko, kiedy coś mu nie wychodzi, bo to wciąż spory problem, ale i tak jest dobrze :)

Teraz zdjęć kilka ze szkoły właśnie




Na tym ostatnim zdjęciu Ben jest z Olkiem, a w tle widać ich nauczycielkę- miss Sugaa- fantastyczna dziewczyna, szkoda że do usa się wyprowadza pod koniec roku. Ben ją uwielbia, często się bawi, że jest nauczycielem. Na początku starczał mu papier przyczepiony do ściany, ale po jakimś czasie kupiliśmy pro tablicę- niech się spełnia :)



aaa i jeszcze jedna z fajniejszych rzeczy jaka mnie spotkała, w związku ze szkołą Benia. W jednym dniu mieli zadanie, żeby narysować ważną osobę w ich życiu i powiedzieć dlaczego tak wybrali.
Ben stworzył takie dzieło :) Wzruszyło mnie ogromnie i jako mama uniosłam się wtedy kilka metrów nad ziemię :)  (Ben myśli, że jego mama jest wyjątkowa, ponieważ cały czas go kocha) :)



Jeszcze pozostając w temacie Benka, to mam jeszcze dwa filmiki. Na pierwszym śpiewa piosenkę, której nauczył się i śpiewał w kościele na dożynki, a drugi- już z asystą Niny, to jego wersja tańca współczesnego ;)










Teraz zdjęcia ze spacerów przeróżnych
- Nina walcząca








- Spacer, miło rozpoczęty, miło zakończony :)











- Spacer, miło rozpoczęty, strasznie zakończony




Nina miała już dużo swoich takich buntowniczych, płaczliwych momentów- jak na dwulatka przystało ;) Ale to, co się stało w trakcie tego spaceru trochę nas wszystkich przeraziło. Wpadła w taką histerię straszną, że nic ani nikt nie był w stanie jej uspokoić. Głupota jakaś, że nie zrobiliśmy czegoś tak, jak ona chciała. Płakała, darła się, krzyczała, wyła ponad pół godziny. Podejrzewam, że gdybyśmy wzięli ze sobą smoczek, to byłoby łatwiej i do tego by nie doszło, bo ona za smoczek zrobi wszystko ;), no ale nie wzięliśmy :/ Takiej histerii nie widziałam już dawno, Ben też oszołomiony był nieco. Ciężki to był powrót dla nas wszystkich. Najbardziej dla Pawła, który ją nieść musiał. Na zdjęciu widać jeszcze jak Ben niesie jej buty, które w tym szaleństwie z siebie ściągnęła i rzuciła w błoto. To była pierwsza taka sytuacja, oby już się nie powtórzyła 


Jak wsiedliśmy do auta, to dziewczyna oczywiście od razu padła ze zmęczenia, ale zobaczcie jaką pozycję przybrała i z jaką waleczną miną zasneła, żebyśmy sobie przypadkiem nie pomyśleli, że się poddała


Teraz coś pozytywnego będzie, bo o relacjach brat - siostra, bo coraz lepsze są, bo ostatnio spałam do 9.30! a oni sami bawili się w pokoju, bez krzyku, kłótni, płaczu :) Dałam im rano tylko po bułce, nie jogurt, czy mleko, bo wiadomo ;) Druga taka sytuacja miała miejsce kilka dni później, kiedy to poszłam na drzemkę po południu. Też dali radę :) Zauważyłam, że kiedy mnie nie ma w pobliżu, to Nina bardziej słucha się Benia i nie jest taka przewrażliwiona na swoim punkcie ;) Sytuacje te miały miejsce z powodu choroby mojej, bo rozłożyło mnie ciężkie przeziębienie dość. Ben był niesamowicie opiekuńczy, przykrywał mnie kocem, przytulał... :) 
Kilka dni temu, Paweł wychodząc do pracy powiedział do Bena, żeby się mną opiekował. Kiedy poszedł, Benek przyleciał do mnie i mówi, że chce to o tamto, żeby mu to podać, tamto zrobić itp. To ja mu mówię: Beniu, miałeś Ty się mną zajmować przecież. A on na to: Ok, mamuś, to ty się połóż na sofie, odpoczywaj, a ja w tym czasie zaopiekuje się komputerem./ Wilk syty, owca cała ;)

Kilka zdjęć znowu, z ogrodu i z ostatniego dnia października, gdzie tylko brak ręczników nas powstrzymał przed morskim pluskaniem. Tak ciepło było :)














Fajne jest to, że Nina ma zawsze Benka i czasami Olka do pomocy, opieki :)




Zdjęcie nie bardzo wyraźne, ale widać jak chłopaki nie pozwalają Ninie wejść na schody, żeby nie uciekła nam czasami :)



1.11.2014- Ważna data- Ben u fryzjera - po raz pierwszy :) Do tej pory, poza małą, łysą wpadką, dawaliśmy sobie radę bez. Jakoś za wszelką cenę chciałam uniknąć trzymania go w uścisku, niczym z areny jakiejś, żeby głową nie ruszał i paniki w oczach fryzjera ;) Pomijając płacz i krzyk. Kilka dzieci widziałam w takiej sytuacji właśnie i stąd ta zwłoka :) Tym razem po moim zapytaniu, czy poszedłby do pani, co by mu te włosy nożyczkami ogarnęła, powiedział ok, więc poszliśmy :) Bez płaczu, krzyku, stresu :)




Tego dnia też,zrobiliśmy dzieciom nocną wyprawę do ogrodu, z latarkami, w poszukiwaniu skarbu - czekoladowych monet :)
Fajnie było bardzo!


Jeszcze kilka innych zdjęć z sytuacji różnych, np

- Niny pierwszy dobierany warkocz :) Siedziała w spokoju jakieś 7 minut tylko, ale dałyśmy radę :)



- Olek śpiący u nas :)



- Dzieci i my w sytuacjach różnych:)













To chyba na tyle relacji październikowej.. Listopad zaczął się miło bardzo, dzieci wciąż są zdrowe. W tym sezonie postawiliśmy na witaminy i zupy :) Póki co, działa :)


PS. Piękne życzenia, nieco spóźnione, ale pełne miłości posyłamy Babci Ani :) Mocno uściskujemy!