czwartek, 21 lipca 2016

Marzec

Marzec już cieplejszy był, ale bez szału. Niewiele niestety pamiętam, ale wiem, że mieliśmy fantastyczną Wielkanoc w bardzo fajnym gronie :) Polskie jedzenie + angielskie polowanie na jajka :) Świetnie było :)


I kilka fajnych spacerów też było :)





























Luty

Jak tak dalej pójdzie, to może w grudniu będę już na bieżąco ;)

Zatem luty. Mignął wyjątkowo szybko, krótkie dni, praca, szkoła, jakieś małe wypady. Nina znowu załapała anginę i lekarz już na poważnie zasugerował wycięcie tych migdałków nieszczęsnych. My, wciąż się przed tym wzbraniamy i dajemy im (migdałkom) czas, żeby się ogarnęły, Oby posłuchały.


Ben za to wyjechał na swój pierwszy obóz harcerski- krótki, bo tylko 2 dni, ale przeżywaliśmy to bardzo wszyscy :D


Aparat wyciągnęłam tylko na jeden dzień, Ben dostał zadanie w szkole, żeby poszukać oznaków wiosny. Pomysł jakiś z kosmosu, chyba trochę na siłę, bo w lutym wiosna i to w zimnej Anglii? No, ale poszliśmy, do lasu- szukać motyli :D Niewiele znaleźliśmy, bardzo zmarzneliśmy :D









Przy okazji widać ile Ben zębów już stracił, 6 do tej pory + 2 się ruszają i niewiele czasu im dajemy, ale Ben sobie sam z tym radzi, mówi nam dopiero, jak już naprawdę wiszą na ostatnim włosku a i tak niechętnie. Trochę go to stresuje, ale staramy się z wróżką zębuszką za każdym razem bardzo mu to wynagrodzić :)

W lutym wybraliśmy się też na randkę :) i to by było na tyle, eh



poniedziałek, 30 maja 2016

O styczniu, o Beniu :)





Uwielbiam ten miesiąc - uwielbiam małego, cudownego chłopczyka, który urodził się w jeden z najzimniejszych dni 2010 roku. Pamiętam każdą chwilę, bo od wtedy wszystko się zmieniło na lepsze. Ben nieustannie mnie zachwyca, jest mądrym, uroczym 6 latkiem, najpiękniejszym w moich oczach :) 
Wielbiciel: warzyw- głównie szpinaku, książek- naukowych, gier- nie koniecznie dla dzieci, zabawek- ale tylko takich, które sam zrobi i głównie na etapie ich robienia właśnie ;), zabawy z dziećmi- ale tylko gdy może rządzić i ustalać zasady ;) 
Do tego bardzo wrażliwy, emocjonalny, wszystkiego ciekawy, odważny, opiekuńczy i radosny :)
W szkole radzi sobie świetnie, na ostatnim zebraniu dowiedzieliśmy się, że jego wiedza, umiejętności czytania, pisania, myślenia są na etapie, który powinien osiągnąć dopiero za jakieś pół roku. Tylko 4 dzieci w jego klasie miało to samo osiągnięcie, więc tym bardziej jest być z czego dumnym :) Kilka miesięcy temu Ben napisał książkę o katastrofach naturalnych, którą z okazji jakiejś szkolnej aukcji kupił sobie dyrektor :D Ostatnio wyjaśnił też wyjątkowo logicznie dlaczego piramida nie mogłaby stać do góry nogami, nie wiem co takiego powiedział, ale ponoć zadziwił kilku nauczycieli.
Miał też kilka wpadek- był na dywaniu u dyrektora, bo skakał po bananie na boisku szkolnym. Widziałam go jak od niego wychodził i dawno nie widziałam go tak zapłakanego i załamanego, ale jak wcześniej pisałam-  Ben jest wyjąkowo wrażliwy i łatwo wpada w rozpacz. Niedawno też razem z Olkiem, zamiast pójść na wf, poszli do pokoju pierwszej pomocy, bo uznali że Oli potrzebuje plastra, a Ben nie chciał go samego zostawić. Oboje dostali karę, chociaż w tym przypadku to mocno kontrowersyjne było. 
Od stycznia też Ben dołączył do Zuchów! Zapisałam go jak miał 2 latka, bo długa lista oczekiwania i strasznie się cieszę, że to zrobiłam, bo okazało się to super sprawą. Benek się tam dużo uczy, wyjeżdza na wyprawy, zdobywa aktywności i generalnie to świetna sprawa. 
Co tydzień też Ben chodzi na naukę gry na skyrzypcach i też mu nieźle idzie, zna nuty, gra proste melodie, chętnie ćwiczy :) 
W tym roku urodziny urządziliśmy mu w jednej z bawialni, żeby mógł zaprosić całą swoją klasę. Myślałam, że przyjdzie max 15 dzieci, a końcem konców było ok 30. Było świetnie! 







Reszta zdjęć w zepsutym telefonie niestety:/ 



niedziela, 8 maja 2016

Lepiej późno, niż później :) Grudzień.

No zła jestem na siebie, nie mam na co innego zwalić winy niestety. Trudno, tym bardziej, że pewnie dużo rzeczy mi umknęło w czasie tych kilku miesięcy. Dużo zdjęć straciłam, bo telefon się zepsuł, aparatem niewiele robiłam, bo szaro, buro i zima. Zakończyłam na listopadzie, więc może miesiącami spróbuję to ogarnąć.


- Nowy dom! Przeprowadziliśmy się, tak dosyć spontanicznie to wyszło, niczego wcześniej nie planowaliśmy. Nie było nam źle w tamtym miejscu, ale wiedzieliśmy że prędzej czy później będziemy potrzebować czegoś większego i tak jakoś wyszło, że w ciągu chyba 2 tygodni udało nam się znaleść nowe miejsce :)  Dużo większe,  nie sądziłam że istnieją takie duże miekszania  naszym mieście, w dodatku na jednym poziomie. Przeprowadzka wypadła na 6 dni przed Wigilią, więc możecie sobie wyobrazić jak to wszystko wyglądało, ja już trochę wyparłam to wydarzenie z pamięci, ale nie było łatwo. Najbardziej pamiętam, że w tym calym zamieszaniu, bałaganie, chaosie, kiedy już myślałam, że na pewno tego wszystkiego do Świąt nie ogarniemy - Paweł przyniósł choinkę. Stał w drzwiach taki uradowany i szczęśliwy :D Drzewko ubraliśmy od razu  i stało takie wesołe między tymi workami i kartonami. Chyba wtedy pierwszy raz poczułam, że jestem w domu :)



- Przyjechała Wiesia! - i póki co zostaje z nami :) Jest dobrze, miło, bezpiecznie :) 

- Nina występowała w swoich pierwszych jasełkach :) Miałam kilka fajnych filmików nagranych,ale przepadły :/  Znalazłam kilka zdjęć na stronie przedszkola, w tym moje ulubione- z Mikołajem :D
Nina dała radę, wyszła na scene, śpiewała głośno, uśmiechała się. Żadnej tremy czy traumy nie było ;)
Przedszkole dużo Ninie pomogło, rozwinęła się pod każdym względem. Zaprzyjaźniła się też bardzo z jedną dziewczynką- Mariettą. To chyba jedyna dziewczyna z grupy, która podobnie jak Nina, nie lubuje się w księżniczkach, lalkach i innych mocno dziewczyńskich sprawach. Obie za to uwielbiają wszystko co związane ze zwierzętami, głównie psami. Na tych jasełkach dzieci miały wybór przebrać się albo za aniołka albo króla, tylko dwie dzieczynki nie chciały być aniołkami ;)






... panie w przedszkolu zapewniały, że zrobią fajne zdjęcia z Mikołajem ;)


Niestety, Nina idzie do innej szkoły niż Ettie :( Ale prawdopodobnie spotkają się w tej samej szkole za 7 lat, ciekawe jak bardzo się zmienią i czy w ogóle będą pamiętać siebie z przedszkolnych czasów :)



Jeszcze kilka zdjęć przy okazji przedszkola :)






- Święta. Z okazji tej przeprowadzki, trochę odpuściliśmy w tym roku, sporo rzeczy kupiliśmy gotowych, ale i tak było wspaniale :) Dzieci były zachwycone widząc, że renifer zjadł marchewkę, a Mikołaj ciastko :) Mieliśmy też super gości z polski,  Londynu i z Eastbourne :) 



Niedługo styczeń :)


poniedziałek, 30 listopada 2015

Listopad


- Uwielbiam odkąd pamiętam, ulubiony miesiąc, ulubiona pora. Blisko Świąt, ale jeszcze nie za blisko ;) Deszczowo, mrocznie, ale jeszcze nie bardzo zimno.  Zaczyna się picie hektolitrów gorącej herbaty, długie wieczory, filmy, gry :) Za oknem wiatr, deszcz, a my razem :)
Uwielbiam.

W tym roku wyjątkowo miło nam się ten miesiąc zaczął, bo odwiedziła nas Wróblina! a przynajmniej jej część- Ania i Franek :) Było nam z nimi miło, sympatycznie i bezproblemowo, ja lubię zresztą dużo osób w domu, więc tym bardziej się cieszyłam :)









 Mam nadzieję, że wkrótce powtórzą ta wyprawę :) i wybiorę się znowu z Anią do pewnego, wyjątkowego pubu w Brighton, na wspomnienia którego, jakoś nie mogę przestać się śmiać :)

W listopadzie też, akurat w czasie, w którym przyjechali nasi goście, zaczęłam pracę! Mija miesiąc właśnie i myślę, że nie mogłam lepiej trafić. Pisałam już trochę o tym wcześniej, wciąż jestem asystentem nauczciela, organizuje dzieciom czas przed i po szkole, robie im śniadanie i przekąski. Czasami bywa tak, że prawie całe popoludnie gram w monopol lub chińczyka :) Ostatnio jedna dziewczynka robiła mi warkocze i inne wymyślne rzeczy z włosów ;) Bywają też zajęte i nieco stresujące dni, ale jest naprawdę super. Jedyny wysiłek jaki muszę włożyć, to wstać o tej 7 rano ;)



26.11 zdobyliśmy z Pawłem dyszkę w małżeństwie naszym. DZIESIĘĆ LAT! kurcze, kiedy? jak?
Cały rok wyczekiwałam tej daty, miałam w planach zrobić coś wyjątkowego. Zrobiłam- zachorowałam ;) Przeleżałam w łóżku cały czas między ranną a popołudniową zmianą.. :/
Wieczorem za to oboje sobie zrobiliśmy wspaniały prezent- obejrzeliśmy mieszkanie, do którego jak nic nie stanie na przeszkodzie, wprowadzamy się już za 2 tygodnie!

I tak kończy się ten miesiąc, jutro grudzień! za kilkanaście dni przywitamy babcię Wiesię i już nie puścimy! Spędzimy Święta w wyjątkowym gronie i w nowym miejscu. Trzymajcie kciuki, żeby wszystko poszło po naszej myśli :)

Na koniec kilka zdjęć z mgłą ;)